Piotr Orawski (1962 – 2013)

muzykolog, radiowiec i autor książek


Dodaj komentarz

O zazdrości, o zawiści i o niebyciu razem

17/03/2012 00:10:02

                                                                                                                         Rafałowi

Zazdrość jest czymś najgorszym, co może nas w życiu spotkać. Jest tak destrukcyjna, że niszczy najczęściej naszą codzienność w imię własnego pojęcia wolności, niezawisłości, sprawiedliwości. Pojęcie zazdrości wiąże się zarazem z pojęciem zawiści, bo to wynika z „logiki” miłości nieudanej, z tego, co znajduje się w obszarze „niebycia razem”. I tu pojawia się szereg wątpliwości z tą sprawą związanych. Dlaczego człowiek, którego kochamy ma być naszą własnością absolutną i na czym ta absolutność ma polegać? Na czym polega bycie razem? Na ciągłym dręczeniu się, podejrzeniach, na codziennych pytaniach o wszystko, co zdarzyło się bez mojej obecności? Takie podejście prowadzi do absurdu. Z zasady nie możemy nikomu ufać, nikomu wierzyć, nikomu udzielić wejścia w nasz świat intymny, osobisty, własny. Alienacja to termin, który zrobił wielką karierę w wieku XX i wydaje się, że w stuleciu XXI może zrobić wielką karierę jako kluczowy sens tego, co Berthold Brecht i wszyscy jemu współcześni nazwali Verfremdungseffekt [Efekt obcości]. Poza teatrem, w życiu ludzkim, jest to jedno z kluczowych doznań naszych emocji. Nagła świadomość, że ktoś Ci najbliższy staje się obcy niemal z dnia na dzień jest czymś najgorszym, czego możemy w życiu doświadczyć. Z czego to wynika, z czego to się bierze? Otóż, można wyznaczyć kilka obszarów tej sytuacji. Zazdrość, zawiść albo niebycie razem. Zazdrość jest emocją jak najbardziej w takiej sytuacji zrozumiałą, zawiść już mniej, niebycie razem oznacza rzecz najgorszą, racjonalną decyzję, od której praktycznie powrotu już nie ma. Nie wiem, dlaczego wielu ludzi tak szybko potrafi ją podjąć. Być może wynika to z faktu, który mnie od dawna zdumiewa, a na który ostatnio zwrócił uwagę Andrzej Wajda, ten mianowicie, że nie tylko nasze społeczeństwo dziecinnieje. Infantylność jest drugim imieniem kultury – nie tyle wysokiej, ile tej, w której na co dzień przebywamy. Jest to problem istotny dlatego, że zaburza te najważniejsze relacje, które ludzi ze sobą wiążą. Jeśli każdy z nas myśli tylko o sobie, jeśli ważne jest, czy ja umiem tańczyć lub śpiewać – jak w większości komercyjnych programów telewizyjnych – to jak można budować coś więcej w sferze emocjonalnej? Niebycie razem jest dramatem dla ludzi, którzy już są razem. Jakie mogą być powody i jakie argumenty, żeby raptem tę sytuację gwałtownie zmienić? Zazdrość? Pewnie tak. Zawiść? Jasne, to oczywiste, choć jest to jedna z najgorszych ludzkich emocji.

Hannah Arendt w podtytule swojej sławnej książki o Adolfie Eichmannie napisała słowa znaczące: rzecz o banalności zła. To prawda, zło jest zwykle banalne, proste, codzienne i zwyczajne. To my czynimy z niego coś na kształt fenomenu niezwyczajnego. Ale jak ma się do tego zazdrość i zawiść? W prosty sposób. Są to emocje jak najbardziej banalne, ale zawsze żywo istotne w naszym życiu. Trzeba dużo samozaparcia i determinacji, żeby to w jakiś sposób przezwyciężyć albo tylko oswoić. Zazdrość jest nieusuwalnym obszarem naszej egzystencji emocjonalnej. Nie można jej wykasować jak zdjęcie z aparatu czy komputera. Żyje swoim życiem i jej natury chyba nigdy nie poznamy. Jest jednak czymś szlachetniejszym niż zawiść, bo kieruje nią niespełniona albo nieszczęśliwa miłość. Zawiść jest już tylko czystą nienawiścią, chociaż granica między nimi potrafi być nieostra. Najgorsze jest chyba niebycie razem, skoro już się było razem. Trauma odchodzenia, oddalania się, zrozumienia prawdy, że człowiek, którego się dotąd bardzo kochało, nagle staje się człowiekiem obcym, to oczywistość jak najbardziej nienormalna. I niezrozumiała, bo nie sposób pojąć, jak umiera miłość.