Pani Kaczorka
16/04/2013 00:25:13 |
Pani Kaczorka z Sojii
nigdy niczego się nie boi. Brnie przez życie jak w stolicy Moraw, ludzie brną przez życie, bojąc się śmierci jak najbardziej słusznie i należycie. |
O Róży
14/01/2013 00:54:11 |
Pan Piotr z Gdyni
różę złapał za nic. Spuchło mu wszystko okropnie, zima sroga za oknem, a on nie wie, co robić. |
O pani Helenie
27/09/2012 12:42:05 |
Pani Helena z Katowic lubiła zwykle nic nie robić. Nie pracowała w ogóle, czym leczyła wszelkie bóle, ale nie przestała się nad tym głowić. |
O zmarłym żołnierzu
05/09/2012 21:36:04 |
Na pewnym zmarłym żołnierzu
odnaleziono wiele łupieżu. Nie mógł jednak pójść do fryzjera, Bo głowa nie nadawała się teraz. I co powiesz na to odeszły rycerzu? |
Limeryki podróżne – tematycznie różne
19/08/2012 22:58:26 |
Pani Konstancja z miasta Lipna
była cokolwiek już przekwitła. Pojechała zatem do Rypina, napiła się młodego wina, ale po tej kuracji już nie zakwitła.
Mały Piotruś z Waplewa załatwiał się tam, gdzie nie trzeba. Miał jednak to wszystko za nic i nie jechał do Wejherowa-Nanic, bo ważniejsza dla niego była potrzeba.
Duży Piotruś z Zielonej Góry lubił namiętnie oglądać chmury. Miał jednak taką przypadłość, co zabijała mu całą radość, bo wręcz panicznie bał się burzy.
Pani Małgosia z Kwidzyna chodziła do miejscowego rabina. „Poradź mi, Rebe, co mam robić? Czy może tańczyć, czy się zdobić?” Ale rabin był tylko postacią z kina. Księdza Mariusza z Zalewa codziennie rano pot zalewał. Udał się więc do swego biskupa, a tam przysłowiowa p… Od tego czasu już tylko omdlewał. |
El Greco
16/08/2012 09:23:26 |
Malarz El Greco z greckiej Krety
nigdy nie lubił tamtejszej diety. W Hiszpanii znalazł taką żywność, która dawała mu pewną pewność, by nigdy więcej już w życiu nie tył. |
O Durerze
15/08/2012 23:23:06 |
Albrecht Dürer z autoportretu zawsze patrzy na mnie nie tu; nie tu gdzie siedzę i jestem i coś tam językowo pieszczę, chociaż żaden ze mnie Winnetou. |
O Brucknerze
14/08/2012 17:54:07 |
Jak na Brucknera nie huknę,
to nic z jego dzieł nie wybuchnie. Pisał to wszystko bez granic, cierpliwość ludzką mając za nic i kto mu z tego coś uszczknie? |
Fledermaus
11/08/2012 09:15:07 |
Pan Fledermaus z centrum Wiednia
mawiał, że kiedyś doczeka tego dnia, w którym z nietoperza zrobi się kaczka, w dodatku cała w pysznych buraczkach, ale nadzieja była to płonna, mimo że przednia. |
O scherzu
11/08/2012 09:12:06 |
Wiedziałem, że za jednego herza
można było dostać fajnego scherza. Czy ono było w h-moll, czy – broń Boże – w a-moll, tego nie dowie się innowierca. |
Limeryki – pułkowniki
07/08/2012 17:39:29 |
Kapitan Gwiżdż Jerzy z Gniezna
na strzelaniu w ogóle się nie znał, chociaż mówił, że tak właśnie trzeba, bo kule przecież spadają z nieba, ale nikt myśli tej nie okiełznał.
Starszy sierżant z Łomży nigdy nie lubił komży. Poszedł na pieszą pielgrzymkę, odnalazł tam swoją winkę i już niczego nie drąży.
Pan pułkownik z Ełku nie lubił dużego zgiełku. Wyjechał jednak na corridę: „O jakie duże byki widzę”. I wylądował w końcu w Melku.
Starszy sztabowy Karol Bania Zmienił się nie do Poznania. Gdy wylądował w Warszawie, przy dużej czarnej kawie, to zmienił nazwisko na Kania.
Porucznik Absynt ze Szczecina nie lubił starego wina. Napił się więc kiedyś whisky, ale od tego wargi mu obwisły i alkoholu w jego życiu już ni ma.
Chorąży Płatek z Torunia praktycznie niczego nie umiał. Wysłano go na szkolenie do NATO, a on stwierdził, że chce coś za to, niczego jednak nie wskórał.
Generał Tłuczek Antoni z Gniezna twierdził, że tego miasta nie zna. Zaprowadzono go więc do katedry i stwierdził dopiero wtedy, że była to intelektualna lewizna.
Komandor Hilary Kozioł z Andory chciał bardzo pozbyć się żony. Wyjechał zatem do Chile, by jego męskość rosła w siłę, ale nie otworzył puszki Pandory. Henryk Walezjusz z Polski nie lubił Koniecpolskich. Wolał jurnych kadetów z wojska, by hasać z nimi na końskach, ale i tak uciekł do swojskich.
Major Figiel Euzebiusz z Opola miał trochę własnego pola. Rzucał więc tam granatami, bezpieczeństwo mając za nic, aż trafił w siebie i wszystko olał.
|
Limeryki seria 2
28/07/2012 14:31:37 |
Pani Bibianna z Intercity
uwielbiała dzikie wybryki. Szła wieczorem do miasta, kupowała dużo masła i karmiła nim koniki.
Pan Hippolit z Wrocławia miał słabość do puszczania pawia. Wypuszczał go zwykle z klatki zazwyczaj na małe randki, z czego cieszyła się pewna kania.
Mały Oleś z Oleśnicy bardzo bał się gruźlicy. Wziął tysiąc różnych tabletek, od czego zwiądł mu napletek i skończyło się na odbytnicy.
Starszy pan z Siemiatycz nie lubił liczyć torsów kaczych. Wolał rachować gąski, choć był to grunt bardzo grząski, podobnie jak liczenie nóg raczych.
Jakaś pani z Rzeszowa nie lubiła ludzi z Krzeszowa. Pojechała do Wołowca najadła się dużo owsa i polubiła ludzi z Krakowa.
Katarzyna Wielka ze Szczecina zrobiła w Rosji klina. Została cesarzową, władczynią nieugodową, która sprawiła, że Polski ni ma.
Stary Fryc z Poczdamu miał w sobie wiele chamu. Był dyktatorem absolutnym, w postępowaniu bardzo butnym, który nie mógł się obejść bez Postamtu.
Pewien filozof z Sorbony bardzo nie lubił swojej żony. Spermutował i stał się kobietą, z płcią, niestety, nie tą i stan ma nadal wolny.
Duży Jiři z Pragi uwielbiał zażywać dragi. Brał je codziennie ponad miarę, nie patrząc na zegarek i w końcu pozostał nagi.
Hippolit z miasta Oslo Bluzgał językiem dość ostro. Mówił wyrazy na k… i ch… Także d… była kąśliwa jak rój, ale uważał, że tak jest bosko.
|
Pani Mariola
27/07/2012 22:30:41 |
Pani Mariola z Koła,
udała się do doła. Spędziła tam dni parę, nie licząc na żadną karę, ale użądliła ją wtedy pszczoła. |
Pan Innocenty
27/07/2012 22:10:53 |
Pan Innocenty z Wiscenny
nie lubił robić pointy. Gdy go ktoś pytał o sens mówił, że nie jest to kęs i odsyłał do ksiąg Awicenny. |
Wielka Dama
27/07/2012 21:55:12 |
Wielka Dama z Krakowa
nie była już bardzo młoda. Układała więc limeryki, bo duch w niej drzemał dziki, mówił: Wystarczy, kiedyś dasz choda. |
Pani Wiesława
27/07/2012 21:37:00 |
Pani Wiesława z Gniewina
napiła się złego wina. Miała potem kłopoty, zwłaszcza za swoim płotem, gdzie wzywała na pomoc dżina. |
Duża Aniela
25/07/2012 14:48:46 |
Duża Aniela z Białegostoku
nie umiała zrobić prostego skoku. Zakładała wciąż nóżkę na nóżkę, nie licząc się ze swoim brzuszkiem i w końcu zleciała z płaskiego stoku. |
Pan Henryk z Ryk
25/07/2012 14:21:17 |
Miły pan Henryk z Ryk
miał w domu duży grzyb. Myślał, że jest to sromotnik, chociaż nie mówił mu o tym dotyk, a okazało się, że był to wielki byk. |
Pani Helena z Helu
23/07/2012 12:50:38 |
Pani Helena z Helu miała kochanków wielu. Najbardziej lubiła Karola, bo jego chuć była spora, zwłaszcza w angielskim zielu. |
Limeryki z wakacji
21/07/2012 13:03:59 |
Jest jakiś człowiek z Faro,
który czuł się bardzo staro. Pojechał do Cordoby, napił się świeżej wody i od razu wszystko mu zajarało.
Są takie psy z Fikakowa, które na co dzień boli głowa. Pojadą do Źródła Marii, gdzie nikt nic nie ogarni i miesza się im tylko mowa.
Jest takie osiedle w Kacku, gdzie żyje wielu Jacków. Część z nich się przechrzciła, wściekle się znarowiła i nie ma już tak wielu Kacków.
Pewna paniusia z miasta Łodzi mówiła, że nic jej nie obchodzi. Nie przejmowała się niczem, za pan brat była z Nietzschem, ale twierdziła, że nie o to chodzi.
Jest takie miasto – Częstochowa, w którym Marysia często się chowa. Jedzie potem do Katowic, gdzie nigdy nie da się złowić i w ten sposób jest bardzo zabawowa.
Raz pewien człowiek z Warszawy bardzo chciał się napić kawy. Ale ponieważ jego zwłoki pełne były starej koki, pił kawę wyłącznie na aby-aby.
Pan Antoni z miasta Kutna miał rozum babci, która była butna. Te buty kiedyś rozwalił i nawet się na to nie żalił. Taka to była baba z Kutna.
Pewna miła pani z Gdańska nigdy nie lubiła chlaństwa. A gdy połknęła dwa złote, mówiła, że odda potem, podczas wielkiego draństwa.
Był starszy pan z Sopotu, który nie znosił potu. Własny uważał za śmierdzący, innych za odrażający, wybaczał pot tylko swemu kotu.
Raz pewien pan z Iwińska nigdy nie lubił tego świństwa. Nazywał je po imieniu w całym jego kwitnieniu chociaż nigdy nie zbadał tego świństwa.
Był pewien pan z Iwiczy, który nie znosił ulicy. Chodził własnymi drogami, gdzie wszyscy zawsze są sami i nie znają lwicy lewicy.
Mateusz Kozioł z Koła zawsze kogoś tam wołał. Przyjdź tu – nalegał bardzo, nie licząc się ze swą wargą, która wygięła się na kształt koła.
Pewien miły pan z Bydgoszczy wybrał się raz do Choroszczy. Nie wiedział jednak jak pisać tę dziwną nazwę dzisiaj, więc od razu poszedł się ostrzyc.
Jest taka knajpa w Katowicach, w której nikt nie zachowuje lica. Twarze mają z reguły krzywe, miny niezbyt prawdziwe, a krewnych zwykle w Pabianicach.
Raz jeden młody człowiek z Moskwy Mózg miał podobno bardzo ostry. Chodził godzinami po Okęciu, wszystkich do siebie zniechęcił i niestety nadal był dość prosty.
U Mozarta w Wiedniu była Królowa Nocy we dniu. Piszczała jak oszalała, chrypiała jak omdlała i zeszła śmiertelnie w dedniu.
Karajan w Salzburgu, mieszkał w starym murku. Wyjechał do Berlina, gdzie nie da się żyć bez klina, wrócił więc do Austrii, by robić nurku.
Jerzy Maksymiuk z Podlasia bardzo szybko sobie hasał. Koncerty brandenburskie Bacha były cokolwiek jak cha-cha, ale nikt nie krytykował ich hopsasa.
Był pewien Piotr z Gdyni, co nigdy niczego nie czynił. Jeśli już coś zrobił, to bardzo się narobił i musiał najeść się tłustej dyni.
Jestem Rafałem z Fikakowa, codziennie nawala mi głowa. Jeśli wezmę małą tabletkę, taką milutką kokietkę, to fikam stąd aż do Skoczowa.
Był kiedyś mądry pan w Kutnie. który obiecał, że nigdy sobie nie utnie. Jednak bindasz miał tak dostały, że nie wlazł w żadne famurały. I obciął sobie bindasza tym chutniej.
Pani Magda z miasta Płońska nie lubiła dużego końska. Pojechała do Łomianek, by załatwić trochę sprawek i stała się drakońska.
Pan Szczepan z Tczewa co dzień wszystko olewał. Pojechał do Pelplina, gdzie nic już ni ma i olewać w ogóle nie trzeba.
Mały Jurek z Malborka bał się zawsze dużego worka. Poszedł kiedyś na zamek Zrobić sobie trochę reklamek I zostawił tam swego wisiorka.
Antek Warchoła z Morskiej Krynicy Był generalnie na nicy. Gdy jednak pojechał do Kątów Nabył się nowych żądłów I kąsał na całej ulicy.
Był pewien ptaszek z Egiptu, co nigdy nie znosił blichtru. Tu uszczknie kawałek tortu, tam znowu poleci do portu, ale nigdy nie jada gipsu.
Otyły młody pan z Malborka miał wielką słabość do torta. Jadł go całymi garściami, przeważnie za grubymi ścianami, a na koniec wsadził sobie do gardła korka.
Pewna starsza kobieta z Kowna mówiła, że nigdy się nie odda. Pojechała jednak kiedyś do Wilna, gdzie na ulicy o nazwie Gnilna oddała się, niestety, do dna.
Raz pani Penelopa z Hiszpanii Wybrała się na urlop do Danii. Leciała pół dnia samolotem, wylądowała i zasnęła potem i nie wiedziała, że jest we Flandrii. |