Piotr Orawski (1962 – 2013)

muzykolog, radiowiec i autor książek

O wierze

Dodaj komentarz

28/06/2012 01:23:43

                                                                                                         Rafałowi

 

      Wiara jest być może najtrudniejszą sprawą, o której można pisać, myśleć i mówić, dotyka bowiem tych najbardziej osobistych obszarów człowieka, bez względu na to, czy dostąpił on łaski wiary, czy też nie. Wiara jest w ogóle tą konstelacją intelektualnej działalności człowieka, która wzbudza skrajności. Dla ludzi wierzących – obojętnie w jakiej religii monoteistycznej – nie wzbudza [bo i nie może] żadnych wątpliwości. Dla ludzi niewierzących jest przedmiotem refleksji albo naukowej, albo zwyczajnej, ludzkiej, co z kolei u tych pierwszych spotyka się z nieufnością albo z totalną nieakceptacją. Nigdy nie potrafiłem tego zrozumieć: dlaczego ludzie, którzy w Boga nie wierzą, są o wiele bardziej tolerancyjni od tych, którzy w Boga osobowego wierzą. Być może chodzi tu o swoiste poczucie wspólnoty, narodowej, kulturowej, religijnej i paru jeszcze innych. Wiara jest jednakowoż obszarem tak bardzo własnym, dostępnym tylko mnie samemu, że być może żadna wspólnota nie ma tam dostępu. Bo jak porozumieć się w języku dostępnym nam na co dzień w sprawach wiary? Można, oczywiście, czytać teksty święte, ale w kontekście naszej wiary albo wyłącznie ich semantycznego pojmowania mogą mieć wykładnie i interpretacje rozmaite. Na tym polega wielkość Biblii jako dzieła natchnionego i zarazem literackiego, w zależności od tego, jak każdy z nas je postrzega. Wiara jest rzeczywistością dość problematyczną. Cesarz Tertulian był podobno autorem słynnej maksymy, która poniosła się przez wieki i dała asumpt wielu myślicielom: Credo quia absurdum. [Wierzę, bo to niedorzeczność].Dla wielu teologów i ludzi Kościoła była to myśl absurdalna. Z punktu widzenia i rozumienia wiary pojmuję to stanowisko. Fundamentalne pytanie, które ludzkość zadaje sobie od wielu wieków,  jest jednak inne: czy da się pogodzić wiarę z wiedzą. Ojcowie Kościoła od samego początku mówili, że nie ma tu żadnej sprzeczności. Co ciekawe, współcześni teologowie i hierarchowie Kościoła Rzymskiego są podobnego zdania, zwłaszcza Ci, którzy są także wybitnymi przedstawicielami nauki. Jednak, jeśli wracam do myśli Tertuliana, to tylko dlatego, że istnieje w niej podstawowa sprzeczność między wiarą a wiedzą. Wiara może stać się wiedzą. To stało się w dziejach świata i myśli ludzkiej wielokrotnie. Kiedyś nie wiedzieliśmy, jak leczyć wiele chorób; dziś już wiemy. Ale czy wiedza może stać się wiarą? Wydaje się to niemożliwe. Coś, co wkracza w obszar doświadczenia kognitywnego, nie może powrócić do sfery wiary. Jest dziedziną ludzkiej wiedzy, refleksji, myślenia, może niedoskonałego, ale zawsze myślenia. Stara myśl Tertuliana ma i tę wartość, że wprowadza relatywizm myślenia, że wskazuje te kierunki, które trzeba tak czy inaczej otworzyć, żeby zastanowić się głębiej nad tym, o czym myślimy. Wiara nigdy nie powinna być bezrefleksyjna; ma być obszarem pełnej świadomości i serca, i umysłu. Jednak historia uczy nas, że tak nie jest, że jest to dziedzina polisy na życie wieczne. Byli jednak ludzie – i wcale nie było ich mało – którzy te sprawy rozumieli głębiej i w swojej wierze nie zawierali żadnych doczesnych polis. Oto jedno z takich pięknych literackich świadectw:

 

Czesław Miłosz

 Wiara

 

Wiara jest wtedy, kiedy ktoś zobaczy

Listek na wodzie albo kroplę rosy

I wie, że one są – bo są konieczne.

Choćby się oczy zamknęło, marzyło,

Na świecie będzie tylko, co było,

A liść uniosą dalej wody rzeczne.

 

Wiara jest także, jeżeli ktoś zrani

Nogę kamieniem i wie, że kamienie

Są po to, żeby nogi nam raniły.

Patrzcie, jak drzewo rzuca długie cienie,

I nasz, i kwiatów cień pada na ziemię:

Co nie ma cienia, istnieć nie ma siły.

Dodaj komentarz